Akcja ratownicza w Tatrach podsumowanie

Wracamy do czwartkowych wydarzeń, które zostały określone największą akcją ratowniczą w Tatrach w historii. Ludzie z Polski wcześniej często pytali nas, czy uczestniczymy też w jakichś akcjach w górach. Do tej pory mówiliśmy że nie, gdyż jest to działka TOPR-u. Teraz jednak już możemy powiedzieć, że w skrajnych sytuacjach działania podejmiemy wszędzie.

Chwilę po powrocie z akcji o której piszemy w poprzednim poście, syrena zawyła po raz kolejny. Początkowa dyspozycja mówiła o wyjeździe do reanimacji w rejonie Hali Kondratowej, na miejsce natychmiast udaliśmy się Fordem Rangerem i quadem – niestety quad w początkowej fazie działań uległ awarii i musiał zostać wycofany z akcji. Po dotarciu we wskazany rejon okazało się że informacje były bardzo chaotyczne i cała sytuacja ma miejsce wyżej, na giewoncie i pod jego szczytem. Po konsultacji z TOPR-em wraz z zestawem PSP R-1 ruszyliśmy pieszo w górę wspomóc ratowników którzy już tam działali – tutaj wyjaśnienie dla osób wypominających nam pełny ubiór, nie adekwatny do warunków – jechaliśmy w konkretne miejsce samochodem podjąć konkretne działania, jednak potrzeba chwili wymusiła wyjście do góry do pomocy, dlatego ruszyliśmy tak jak byliśmy ubrani. Idąc w górę mijaliśmy rannych ludzi, którzy o własnych siłach próbowali schodzić do schroniska na Kondratowej, gdzie zorganizowano punkt pomocy i segregacji. Niektórym z nich zakładaliśmy doraźne opatrunki, tak aby chociaż trochę zmniejszyć krwawienie. Po dotarciu pod kopułę Giewontu wsparliśmy toprowców w działaniach które polegały na opatrywaniu najciężej rannych i transportowaniu ich do śmigłowców Sokół oraz ratownika 6 LPR. Te dwie maszyny były odpowiedzialne za transportowanie ludzi do Zakopanego.

Poszkodowani którzy byli w lepszym stanie i nie wymagali transportu w pozycji leżącej po zejściu lub sprowadzeniu do schroniska na Kondratowej, byli następnie zwożeni do szpitala samochodami terenowymi. W związku z tym na miejsce dysponowano właśnie takie samochody z terenu naszego powiatu, Nowego Targu a nawet z powiatu suskiego. Dla zapewnienia lepszej komunikacji pomiędzy Kuźnicami a szpitalem policja niemal na każdym skrzyżowaniu ustawiła patrol, aby maksymalnie usprawnić poruszanie się pojazdów przewożących rannych.

W międzyczasie w związku z tym że do szpitala transportowano coraz więcej osób i szpitalny oddział ratunkowy miał problem z przyjęciem wszystkich poszkodowanych, zastęp GBARt Mercedes Atego został zadysponowany do KP PSP w Zakopanem celem pobrania namiotu pneumatycznego, który następnie rozłożono w pobliżu lądowiska. Trafiali do niego lżej poszkodowani, którzy po udzieleniu doraźnej pomocy mogli być zwalniani lub mogli poczekać na przyjęcie do szpitala. Nasze działania polegały na udzielaniu pomocy poszkodowanym oraz na pomocy przy przenoszeniu ich do namiotu bądź do innych śmigłowców, które następnie transportowały ich do innych szpitali na terenie Małopolski. Łącznie udzieliliśmy pomocy kilkudziesięciu osobom z szeregiem obrażeń – były to m.in. potłuczenia, złamania, zranienia, poparzenia czy wychłodzenie. Na uwagę zasługuje fakt, że w szpitalu pojawili się nawet ratownicy medyczni z Polski będący w Zakopanem na wakacjach, którzy dobrowolnie zgłosili się do pomocy.

Łącznie na skutek burzy śmierć poniosły 4 osoby, a rannych zostało 157 osób – większość z nich została zwieziona z gór przez służby, część jednak zgłaszała się do szpitala później, na własną rękę. W wielogodzinnych działaniach wzięli udział ratownicy TOPR, ratownicy grupy podhalańskiej GOPR, 4 śmigłowce LPR z baz w Krakowie, Kielcach, Gliwicach i Sanoku, liczne zastępy PSP i OSP z powiatów Tatrzańskiego, nowotarskiego, suskiego, limanowskiego i Krakowa, ratownicy medyczni w tym także z powiatu nowotarskiego i z Krakowa, straż miejska, pracownicy i straż Tatrzańskiego Parku Narodowego, straż graniczna i duże siły policji z Zakopanego, ościennych powiatów oraz Krakowa.

Przy okazji polecamy materiał Tygodnika Podhalańskiego, podsumowujący te wydarzenia:
https://youtu.be/rNiKJerpRI0

Na koniec chcielibyśmy podziękować wszystkim ludziom i służbom z którym przyszło nam współpracować. Szczególne podziękowania należą się także właścicielom schroniska na Kondratowej, którzy nie dość że udostępnili swoje schronisko na potrzeby akcji, to jeszcze zapewniali ratownikom napoje i coś do zjedzenia.

Fot: materiały własne, Maciek Jonek/Tygodnik Podhalański, Regina Korczak Watycha/podhale24.pl, OSP Kowaniec, OSP Białka Tatrzańska